PL/CZ informace – zákony – předpisy – pozvánky a pod. CZ/PL informacje – ustawy – przepisy – zaproszenia itp.
POLSKO. Inflace bez vládních triků by vůbec nebyla jednociferná. Ekonomové to spočítali.*
POLSKA. Inflacja bez trików rządu wcale nie byłaby jednocyfrowa. Ekonomiści policzyli.*
Czechy ostrzegają przed falą, która zagraża też Polsce. Duże ryzyko.*
Česko varuje před vlnou, která ohrožuje i Polsko. Velké riziko.*
CZECHY. Ponad 40% klientów nie płaci faktur w terminie.*
ČESKO. Přes 40 % zákazníků neplatí faktury včas.*
POLSKO. Inflace bez vládních triků by vůbec nebyla jednociferná. Ekonomové to spočítali.
Nad 10 procent – taková by byla inflace namísto 8,2 % udávaných Ústředním statistickým úřadem v září, nebýt štítů používaných vládou a „palivového zázraku“ Orlenu. Ekonomové upozorňují, že ačkoli nyní platíme méně, intervence se mohou v budoucnu ukázat jako velký problém.
Vláda zavedla řadu mechanismů ke snížení cen a snížení inflace. To zahrnuje: zmrazení cen energií nebo nulové DPH na potraviny
Největší rozdíl však přineslo rozhodnutí Orlenu snížit ceny pohonných hmot
Ekonomové se shodují, že odstranění infuzních kapek může mít negativní účinky. A snížit inflaci v roce 2024 bude mnohem obtížnější
— Je obtížné určit přesnou úroveň, protože se jedná o mnoho různých složek, ale lze odhadnout, že nebýt řady ochranných opatření, byla by inflace v současnosti mírně nad 10 %. – říká Sobiesław Kozłowski, ředitel oddělení analýzy a poradenství ve společnosti Noble Securities.
Největší dopad na nižší hodnotu má snížení cen pohonných hmot. Navzdory vysokým cenám ropy, které byly až donedávna vysoké, a slábnoucímu polskému zlotému snížil PKN Orlen velkoobchodní ceny a ceny pohonných hmot na čerpacích stanicích klesly pod 6 PLN. Ačkoli, jak upozorňují odborníci, palivo by mělo stát ještě více než 7,5 PLN za litr.
Ceny pohonných hmot v září jsou podle Ústředního statistického úřadu levnější až o 7 %. než o rok dříve. Jejich váha v inflačním koši je 6,02 % (3,87 % benzín a 2,15 % nafta), takže cena je o 25 % vyšší (zvýšení z 6 PLN na 7,50 PLN za litr) by zvýšilo míru inflace o 1,5 procentního bodu, z 8,2 na 9,7 procenta. Ceny pohonných hmot tak měly výrazný vliv na výsledný údaj, nemluvě o vlivu cen pohonných hmot na ceny potravin a dalšího zboží.
A pohonné hmoty nejsou jediným „inflačním bypassem“. 0% DPH je stále v platnosti na základní potravinářské výrobky a nedávno v rámci Štítu solidarity rozhodla vláda i o snížení cen elektřiny – byly zvýšeny limity pro loňskou zvýhodněnou sazbu a rozhodnuto také o jednorázové slevě 125 PLN. A stále existuje řada dalších, menších způsobů snížení cen – například pozastavení zdražování jízdenek na vlak. (np. wstrzymanie podwyżek biletów kolejowych.)
Podobnou úroveň naznačují i odhady Dr. Adam Czerniak, vedoucí katedry institucionální a politické ekonomie na Varšavské ekonomické škole, experta „Polityki Insight“. Vědec uvedl, že bez zásahu by inflace činila 10,3 procenta.
— Mezi různými intervenčními opatřeními měly rozhodně největší dopad relativně nízké ceny pohonných hmot, dále DPH na potraviny a zvýhodněné ceny energií. Otázky, jako je železniční doprava, jsou okrajové, říká Krystian Jaworski, ekonom Credit Agricole.
Drahé náklady na štíty
Odborníci zdůrazňují, že ačkoli může být pokles z dvouciferné úrovně inflace povzbudivý, je dnes z velké části udržován „uměle“. To znamená, že situace ještě není pod kontrolou a v příštím roce může být mnohem obtížnější dále snižovat inflaci.
— Žádné zásahy nemohou trvat věčně. Myslím, že v blízké budoucnosti se toho dočkáme, až uvidíme růst cen na čerpacích stanicích. Později budete muset odstranit i další štíty. A to se promítne do pomalejšího poklesu inflace, dodává Jaworski.
— Skutečnost, že inflace by dnes byla kolem 10 procent může být znepokojující. I když lze nyní přijímat různá ad hoc opatření, lze očekávat, že inflace zůstane trvale zvýšená. A zrušení ukotvení inflačních očekávání spotřebitelů bude ještě obtížnější je zkrotit – připouští Łukasz Kozłowski, hlavní ekonom Federace polských podnikatelů.
V roce 2024 to bude složitější
Sobiesław Kozłowski tvrdí, že letos bylo o něco snazší snížit inflaci, než tomu bude v roce 2024. – Poznamenejme, že v loňském roce byl ukazatel velmi vysoký, takže letos v našich údajích těžíme z vysoké srovnávací základny. Příští rok už tak příznivý referenční bod nebude, říká.
Uvádí i další faktory, které mohou mít proinflační vliv, tedy plánované úvěrové prázdniny a výkyvy směnných kurzů. – Zavedení tohoto typu podpory může do určité míry ztížit snižování inflace. Slabší zlotý může mít ještě větší vliv, protože jeho hodnota se promítá mj. na cenách pohonných hmot, energií a dováženého zboží. Je také vidět, že investoři nejsou zcela přesvědčeni, zda je současné snížení úrokových sazeb oprávněné, a reagují spíše chladně, což podle něj nemusí být dobrá zpráva pro polské podniky.
POLSKA. Inflacja bez trików rządu wcale nie byłaby jednocyfrowa. Ekonomiści policzyli.
Powyżej 10 proc. – tyle wynosiłaby inflacja zamiast podanych przez Główny Urząd Statystyczny 8,2 proc. we wrześniu, gdyby nie osłony stosowane przez rząd i „cud paliwowy“ Orlenu. Ekonomiści wskazują, że choć teraz płacimy mniej, to w przyszłości interwencje mogą okazać się sporym kłopotem.
- Rząd wprowadził szereg mechanizmów, które mają obniżać ceny i zbijać inflację. To m.in. zamrożenie cen energii czy zerowy VAT na żywność
- Największą różnicę zrobiła jednak decyzja Orlenu o niższych cenach paliw
- Ekonomiści są zgodni, że zdjęcie kroplówek może mieć negatywne skutki. A zbijać inflację w 2024 r. będzie dużo trudniej
— Trudno wskazać dokładny poziom, bo wchodzi w grę wiele różnych składowych, ale można szacować, że gdyby nie szereg środków osłonowych, inflacja wynosiłaby obecnie nieco powyżej 10 proc. — wylicza Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities.
Największy wpływ na niższy odczyt mają obniżki cen paliw. Pomimo utrzymujących się do niedawna wysokich cen ropy i słabnącego złotego, PKN Orlen obniżał ceny w hurcie, a na stacjach ceny paliw spadły poniżej 6 zł. Choć jak wskazują eksperci, paliwa powinny kosztować nawet powyżej, 7,5 zł za litr.
Jak informował GUS, ceny paliw we wrześniu są tańsze aż o 7 proc. niż rok wcześniej. Ich waga w koszyku inflacyjnym to 6,02 proc. (3,87 proc. benzyna i 2,15 proc. olej napędowy), więc cena wyższa o 25 proc. (wzrost z 6 zł do 7,50 zł za litr) podniosłaby wskaźnik inflacji o 1,5 pkt proc., z 8,2 do 9,7 proc. Tym samym ceny paliw miały znaczny wpływ na finalny odczyt, nie mówiąc już o wpływie cen paliw na ceny żywności i innych towarów.
A paliwa to niejedyny „inflacyjny bajpas“. Wciąż obowiązuje 0 proc. VAT na podstawowe produkty żywnościowe, a niedawno rząd w ramach Tarczy Solidarnościowej zdecydował się też na obniżki cen prądu – zwiększono limity, jakie przypadają w ramach preferencyjnej ubiegłorocznej stawki, a także zdecydowano się na jednorazowy upust w wysokości 125 zł. A wciąż działa też szereg innych, pomniejszych sposobów zbijania cen – np. wstrzymanie podwyżek biletów kolejowych.
Na podobny poziom wskazują również szacunki dra. Adama Czerniaka, kierownika Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, eksperta Polityki Insight. Badacz wskazał, że bez interwencji, inflacja wynosiłaby 10,3 proc.
— Spośród różnych działań interwencyjnych, największy wpływ zdecydowanie miały stosunkowo niskie ceny paliw, a w dalszej kolejności VAT na żywność i preferencyjne ceny energii. Kwestie takie jak transport kolejowy są marginalne – mówi Krystian Jaworski, ekonomista Credit Agricole.
Słony koszt osłon
Eksperci podkreślają, że choć spadek z dwucyfrowego poziomu inflacji może cieszyć, to jest on dziś w dużej mierze podtrzymywany „sztucznie“. A to oznacza, że sytuacja wcale nie jest jeszcze opanowana, a w przyszłym roku dalsze ograniczanie inflacji może okazać się znacznie trudniejsze.
— Żadne interwencje nie mogą trwać wiecznie. Sądzę, że już w niedalekiej przyszłości przekonamy się o tym, widząc rosnące ceny na stacjach paliw. W dalszej kolejności trzeba będzie też likwidować inne osłony. A to przełoży się na wolniejszy spadek inflacji – dodaje Jaworski.
— Fakt, że inflacja wynosiłaby dziś ok. 10 proc. może niepokoić. Choć teraz można było zastosować różne działania doraźne, to można przewidywać, że inflacja będzie uporczywie utrzymywać się na podwyższonym poziomie. A odkotwiczenie oczekiwań inflacyjnych konsumentów sprawi, że jeszcze trudniej będzie ją okiełznać – przyznaje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
W 2024 r. będzie trudniej
Sobiesław Kozłowski twierdzi, że w tym roku inflację zbijać było nieco łatwiej niż będzie w 2024 r. – Zauważmy, że w ubiegłym roku wskaźnik był bardzo wysoki, a więc w tym korzystamy w odczytach na efekcie wysokiej bazy. W przyszłym roku już nie będzie tak korzystnego punktu odniesienia – mówi.
I wymienia również inne czynniki, które mogą mieć efekt proinflacyjny, czyli planowane wakacje kredytowe i wahania kursów walutowych. – Wprowadzenie tego rodzaju wsparcia może w pewnym zakresie utrudnić zbijanie inflacji. Jeszcze większy efekt może mieć słabszy złoty, bo jego wartość przekłada się m.in. na ceny paliw, energii i towary importowane. Widać też, że inwestorzy nie są do końca przekonani czy obecne obniżki stóp procentowych są już zasadne i reagują raczej chłodno, co może nie być dobrą informacją dla polskich przedsiębiorstw – ocenia.
Czechy ostrzegają przed falą, która zagraża też Polsce. Duże ryzyko.
Inflacyjna fala może nie odejść tak łatwo, jak nam się zdaje. Eksperci wskazują, że choć przez działania rządu, takie jak sztuczne obniżanie cen paliw, wskaźnik drożyzny nad Wisłą wyhamował, kolejne lata mogą być pod tym względem nie lada wyzwaniem. Mówią o tym otwarcie Czesi, którzy ostrzegają przed błędami z przeszłości i rozdawnictwem pieniędzy przez władzę.
Czesi mówią to, co polski rząd i bank centralny nie chcą przyznać
Czesi inaczej prowadzą politykę fiskalną i pieniężną niż Polacy. Tamtejszy bank centralny potrafi krytykować polityków za ich rozdawnictwo. Prof. Glapiński uważa z kolei, że mamy najlepszy możliwy rząd na trudne czasy.
Czesi nie zamierzają także radykalnie obniżać stóp procentowych, choć mają sięgnąć celu inflacyjnego na poziomie 2 proc. już w przyszłym roku. Tymczasem NBP obniżył mocno stopy, co uderzyło w złotego i to w momencie, kiedy analizy banku mówią o braku dojścia do celu 2,5 proc. nawet na koniec 2025 r. Co ciekawe, ta różnica w podejściu pogłębia się z każdym miesiącem. Także w działaniach obu rządów.
Czeski bank centralny ostrzega
Prezes Narodowego Banku Czech Aleš Michl w ostatnim wywiadzie mówił, że nie należy spodziewać się w najbliższym czasie obniżania stóp procentowych. Chce on prowadzić bank „jastrzębi“, który w ciągu pięciu następnych lat (tyle trwa kadencja grona decyzyjnego) będzie utrzymywał stopy na wysokim poziomie.
Ma to pomóc w naprawieniu skutków prowadzenia – jego zdaniem – zbyt luźnej polityki pieniężnej przed pandemią oraz zbyt luźnej bieżącej polityki fiskalnej, czyli rozdawnictwa rządowego.
– Teraz nie jest czas na świętowanie. Inflacja nadal jest nadzwyczaj wysoka, dlatego wszyscy powinniśmy zapomnieć o szybkim obniżeniu stóp procentowych – przekonywał Aleš Michl. Dodajmy, że inflacja w sierpniu wyniosła nad Wełtawą 8,5 proc. Jego zdaniem do końca 2023 r. wzrost cen będzie się wahał między 7 a 9 proc. (wszystko przez sztuczne obniżenie cen przez czeski rząd w końcówce zeszłego roku, które teraz nie występuje i będzie podbijało wzrost cen).
– Po prostu zapomnijcie o obniżaniu stóp procentowych, będziemy nadal mieli surową politykę pieniężną do czasu, gdy będziemy pewni, że inflacja wyniesie nie tylko ok. 2 proc. w pierwszym półroczu przyszłego roku, ale również później – dodał.
Czesi nie podwyższają stóp
Jak powiedział Michl, tak zrobił. W zeszłą środę Czesi nie obniżyli stóp procentowych, podkreślając na konferencji prasowej, że „najważniejsze jest zapobieżenie trwałej inflacji, obniżenie bazowej inflacji w przyszłym roku i zapewnienie okresu niskiej inflacji“. Według niego jednak występuje sporo dużych ryzyk, które mogą zakłócić działania banku w przyszłości.
Bank podkreślił istotne ryzyka dla przyszłej ścieżki inflacji rozłożone po obu stronach projekcji, choć zestaw wymienionych czynników przemawiających za wyższą inflacją wydawał się obszerniejszy. Bank zaznaczył, że faktyczny przebieg stóp procentowych może być wyższy, niż pokazywała projekcja – komentują zachowanie czeskiego banku ekonomiści Santander Bank Polska.
Z kolei ich koledzy z PKO BP wskazują, iż Czesi ponownie zwrócili uwagę, że „powrót inflacji do celu zależy nie tylko od restrykcyjnej polityki pieniężnej, ale także od odpowiedzialnej polityki fiskalnej“. A z tym mamy w Polsce poważny problem.
Polska nie ogląda się na nic. Inflacja przyspieszy?
Polityka prowadzona przez polski rząd jest inna niż u Czechów. Tamtejsze władze redukują deficyt do 1,8 proc. PKB. My go zwiększamy do 4,5 proc. Ten wskaźnik byłby jeszcze większy, gdyby nie zmiana metodologii liczenia przez Ministerstwo Finansów.
Polska będzie odznaczała się w przyszłym roku jedną z największych dziur budżetowych na Starym Kontynencie. Ale to nie wszystko. Rząd przyjął w czwartek strategię zarządzania długiem na lata 2024-2027. Strategia oparta jest na założeniu wzrostu relacji długu do PKB z 49,3 proc. w 2023 r. do aż 58,7 proc. na koniec 2027 r. Limit kosztów obsługi długu Skarbu Państwa na 2024 wynosi 66,5 mld zł (1,8 proc. PKB), a w 2027 r. koszty te mają nieznacznie przekroczyć 2 proc. PKB.
Słowem, rząd chce nas porządnie zadłużyć i to w niepewnych czasach, co daje wąski margines błędu. Takie działanie zespołu Mateusza Morawieckiego jest też proinflacyjne.
NBP mógł popełnić błąd?
Zauważają to zresztą sami ekonomiści. W najświeższej ankiecie NBP eksperci oczekują, że inflacja w 2023 r. wyniesie 11,8 proc., a w kolejnych dwóch latach obniży się kolejno do 6 proc. i 4,3 proc. Sytuacja na świecie jest jednak bardzo napięta i zespoły analityczne znacznie różnią się w przewidywaniach. Ich zdaniem na 90 proc. inflacja CPI (konsumencka – przyp. red.):
- w 2024 r. znajdzie się w przedziale 2,2-12,1 proc.,
- w 2025 r. w przedziale 0-12,6 proc.
Jednocześnie wynikające z prognoz analityków prawdopodobieństwo powrotu inflacji CPI do przedziału wahań wokół celu (czyli między 1,5 a 3,5 proc.) w 2024 r. wynosi zaledwie 7 proc. oraz tylko 20 proc. w 2025 r.
Słowem, jedynie co piąty ekspert wierzy, że przy obecnej polityce NBP wypełni on swój podstawowy mandat i ujarzmi wzrost cen w Polsce w przewidywalnym terminie.
Dodatkowo część ekonomistów oczekuje tzw. policy mistake, czyli jawnego błędu NBP i wzrostu stóp procentowych w horyzoncie prognozy. Tak stałoby się, gdyby inflacja nagle zaczęła przyspieszać. Według niektórych prognozujących jest to prawdopodobny scenariusz.
Rząd zaniża inflację. „Sytuacja może wymknąć się spod kontroli“
Nic zresztą w tym dziwnego, ponieważ rząd przed wyborami sztucznie zaniża inflację w Polsce – wskazuje znaczna część ekspertów. We wrześniu wzrost cen spadł do 8,2 proc.
– Głównym czynnikiem tak dużego zejścia wskaźnika CPI były we wrześniu ceny paliw. To przede wszystkim ich nadzwyczajny spadek (w kontekście mocno rosnących w tym samym czasie cen ropy naftowej na świecie i istotnego osłabienia złotego) sprowadził wskaźnik inflacji w pobliże 8 proc. – wyjaśnia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
– W ostatnim kwartale inflacja może kształtować się w okolicach 7 proc. Aktualne prognozy wskazują, że od marca 2024 r. inflacja może ponownie zacząć przyspieszać – dodaje.
Z kolei zdaniem Michała Stajniaka, analityka XTB, już po wyborach, kiedy ceny na stacjach będą musiały wrócić do równowagi, może nas czekać niemiłe zaskoczenie.
– Ceny paliw w Polsce pozostają bardzo niskie jak na fundamenty związane z ropą naftową, co pozwala na utrzymanie inflacji w ryzach. Jeśli jednak ceny ropy dalej będą rosły, a złoty się osłabiał, sytuacja na koniec roku może wymknąć się spod kontroli. Kluczowe będą oczywiście listopadowe projekcje inflacyjne. Jeśli te pokażą wyższy tor inflacji, obniżki mogą być zakończone – twierdzi.
Podobnie myślą specjaliści z ING Banku Śląskiego:
W opinii Janusza Jankowiaka, głównego ekonomisty Polskiej Rady Biznesu, sztuczne zaniżane cen przez władze Zjednoczonej Prawicy zemści się na nas w przyszłym roku, dodając ok. dwóch punktów procentowych do inflacji. Ekspert rozbija swój szacunek na czynniki pierwsze:
W 2024 r. obfita podwyżka płacy minimalnej dorzuci do średniorocznej inflacji 0,3 p.p. Ewentualne wycofanie się z dzisiejszych ingerencji fiskalnych obniżających wzrosty cen doda do średniej inflacji ok. 1 p.p. Obniżka stóp procentowych o 1 p.p. przekłada się na wzrost średniorocznej inflacji po ok. czterech kwartałach o 0,3 p.p. A 2 proc. PKB ze stymulacji fiskalnej dorzuca do CPI kolejne 0,4 p.p. – wylicza.
– W sumie składa się to na ryzyko dodatkowego wzrostu średniorocznej inflacji w 2024 r. o ok. 2 p.p. – podsumowuje ekonomista.
– Jakim niby cudem średnioroczna inflacja konsumencka w przyszłym roku miałaby wynieść 6,6 proc., spadając tym samym na łeb na szyję? – pyta retorycznie Jankowiak.
Ekipa premiera Morawieckiego jednak już zdążyła odtrąbić sukces. – Myślę, że po tym bardzo dobrym odczycie (inflacji za wrzesień – przyp. red.) może ona spaść poniżej 6 proc. Może być w okolicach 5 proc. i to już za parę miesięcy, a to oznacza, że bardzo szybko będzie wracała do normy – ocenił w piątek w rozmowie z Polsat News szef polskiego rządu.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl
Česko varuje před vlnou, která ohrožuje i Polsko. Velké riziko.
Inflační vlna nemusí odeznít tak snadno, jak si myslíme. Odborníci uvádějí, že ačkoli cenový index v Polsku zpomalil kvůli vládním opatřením, jako je umělé snižování cen pohonných hmot, příštích několik let může být v tomto ohledu docela problém. Češi o tom mluví otevřeně, varují před chybami minulosti a vládním rozdáváním peněz.
Češi říkají to, co si polská vláda a centrální banka nechtějí přiznat
Češi provádějí fiskální a měnovou politiku jinak než Poláci. Tamní centrální banka může kritizovat politiky za jejich výdělky. Prof. Glapiński zase věří, že máme tu nejlepší možnou vládu pro těžké časy.
Češi také nehodlají radikálně snižovat úrokové sazby, přestože mají dosáhnout inflačního cíle 2 % v příštím roce. Polská národní banka mezitím výrazně snížila sazby, což zasáhlo zlotý v době, kdy analýzy banky naznačují, že cíle 2,5 % na konci roku 2025 nebude dosaženo. Zajímavé je, že tento rozdíl v přístupu se s každým dalším měsícem prohlubuje. Také v jednání obou vlád.
Česká centrální banka varuje
Prezident České národní banky Aleš Michl v nedávném rozhovoru řekl, že úrokové sazby by se v nejbližší době neměly snižovat. Chce řídit „jestřábí“ banku, která bude příštích pět let držet sazby na vysoké úrovni (to je funkční období rozhodovací skupiny).
To má pomoci napravit dopady – podle jeho názoru – příliš uvolněné měnové politiky před pandemií a příliš uvolněné současné fiskální politiky, tedy vládních dávek.
– Teď není čas na oslavy. Inflace je stále extrémně vysoká, takže bychom měli všichni zapomenout na rychlé snižování úrokových sazeb, argumentoval Aleš Michl. Dodejme, že inflace v srpnu nad Vltavou činila 8,5 %. Podle jeho názoru se do konce roku 2023 bude zdražování pohybovat mezi 7 a 9 procenty (vše kvůli umělému snížení cen vládou ČR na konci loňského roku, které se již nekoná a bude zvyšovat zdražování).
– Zapomeňte na snižování úrokových sazeb, budeme pokračovat v přísné měnové politice, dokud nebudeme mít jistotu, že inflace nebude jen kolem 2 % v první polovině příštího roku, ale i později, dodal.
Češi sazby nezvyšují
Michl udělal to, co řekl. Minulou středu Češi nesnížili úrokové sazby a na tiskové konferenci zdůraznili, že „nejdůležitější je zabránit přetrvávající inflaci, v příštím roce snížit základní inflaci a zajistit období nízké inflace“. Podle něj je ale mnoho velkých rizik, která mohou v budoucnu narušit chod banky.
Banka zdůrazňovala významná rizika pro budoucí vývoj inflačního rozptylu na obou stranách projekce, ačkoli soubor faktorů ve prospěch vyšší inflace se zdál být rozsáhlejší. Banka upozornila, že skutečný průběh úrokových sazeb může být vyšší, než ukázala projekce – komentují chování české banky ekonomové ze Santander Bank Polska.
Jejich kolegové z PKO BP zase upozorňují, že Češi opět upozornili, že „návrat inflace k cíli závisí nejen na restriktivní měnové politice, ale také na odpovědné fiskální politice“. A v Polsku s tím máme vážný problém.
Polsko se na nic neohlíží. Zrychlí se inflace?
Politika polské vlády je jiná než ta česká. Místní úřady snižují schodek na 1,8 % HDP. Zvyšujeme ji na 4,5 %. Tento ukazatel by byl ještě vyšší, kdyby nedošlo ke změně metodiky výpočtu ze strany Ministerstva financí.
Polsko bude mít příští rok jednu z největších rozpočtových děr na starém kontinentu. Ale to není všechno. Vláda ve čtvrtek přijala strategii řízení dluhu na léta 2024-2027. Strategie je založena na předpokladu zvýšení poměru dluhu k HDP ze 49,3 % v roce 2023 až na 58,7 procenta na konci roku 2027. Limit pro náklady na obsluhu dluhu Státní pokladny pro rok 2024 je 66,5 miliardy PLN (1,8 % HDP) a v roce 2027 se očekává, že tyto náklady mírně překročí 2 %. HDP.
Jinými slovy, vláda nás chce dostat do vážného dluhu a do nejistých časů, což nám dává úzký prostor pro chyby. Takové jednání týmu Mateusze Morawieckého je také proinflační.
Mohla Polská národní banka udělat chybu?
Všímají si toho i sami ekonomové. V posledním průzkumu NBP odborníci očekávají, že inflace v roce 2023 bude činit 11,8 % a v příštích dvou letech klesne na 6 % a 4,3 procenta Globální situace je však velmi napjatá a analytické týmy se ve svých predikcích výrazně liší. Podle jejich názoru 90 procent Inflace CPI (spotřebitelská – pozn. red.):
- v roce 2024 se bude pohybovat v rozmezí 2,2–12,1 procenta,
- v roce 2025 v rozmezí 0-12,6 procenta.
Přitom podle prognóz analytiků je pravděpodobnost návratu inflace CPI do fluktuačního pásma kolem cíle (tedy mezi 1,5 až 3,5 procenta) v roce 2024 pouze 7 procent a pouze 20 procent v roce 2025.
Jinými slovy, jen každý pátý odborník věří, že se současnou politikou NBP splní svůj základní mandát a v dohledné době zkrotí v Polsku růst cen.
Někteří ekonomové navíc očekávají tzv. policy error, tedy jasná chyba Polské národní banky a zvýšení úrokových sazeb v horizontu prognózy. To by se stalo, kdyby inflace náhle začala zrychlovat. Podle některých prognostiků je to pravděpodobný scénář.
Vláda podceňuje inflaci. „Situace se může vymknout kontrole“
To není překvapivé, protože vláda před volbami uměle snižuje inflaci v Polsku, upozorňují mnozí odborníci. V září se růst cen snížil na 8,2 %.
– Hlavním faktorem tak výrazného poklesu indexu CPI byly v září ceny pohonných hmot. Byl to především jejich mimořádný pokles (v kontextu rychle rostoucích světových cen ropy současně a výrazného oslabení polského zlotého), který přivedl míru inflace k 8 % – vysvětluje Monika Kurtek, hlavní ekonom Bank Pocztowy.
– V posledním čtvrtletí se inflace může pohybovat kolem 7 %. Aktuální prognózy naznačují, že od března 2024 může inflace začít znovu zrychlovat – dodává.
Podle Michała Stajniaka, analytika XTB, nás zase po volbách, kdy se ceny na čerpacích stanicích budou muset vrátit k rovnováze, můžeme dočkat nepříjemného překvapení.
– Ceny pohonných hmot v Polsku zůstávají vzhledem k fundamentům založeným na ropě velmi nízké, což pomáhá udržet inflaci pod kontrolou. Pokud však budou ceny ropy nadále růst a zlotý oslabovat, může se situace na konci roku vymknout kontrole. Klíčové budou samozřejmě listopadové inflační projekce. Pokud tyto vykazují vyšší inflační dráhu, škrty mohou být dokončeny, říká.
Specialisté z ING Bank Śląski uvažují podobně:
Podle názoru hlavního ekonoma polského obchodního kulatého stolu Janusze Jankowiaka se nám umělé snižování cen úřady United Right příští rok pomstí a přidá k inflaci zhruba dva procentní body. Expert rozdělí svůj odhad na hlavní faktory:
V roce 2024 velké zvýšení minimální mzdy přidá k průměrné roční inflaci 0,3 procentního bodu. Jakékoli odstoupení od dnešních fiskálních intervencí, které snižují růst cen, přidá k průměrné inflaci přibližně 1 procentní bod. Snížení úrokových sazeb o 1 procentní bod se promítá do zvýšení průměrné roční inflace po přibližně čtyřech čtvrtletích o 0,3 procentního bodu a 2 procenta HDP z fiskální stimulace přidávají k CPI dalších 0,4 procentního bodu – vyjmenovává.
– Celkově to zvyšuje riziko dodatečného zvýšení průměrné roční inflace v roce 2024 přibližně o 2 procentní body – shrnuje ekonom.
– Jak by proboha mohla průměrná roční spotřebitelská inflace v příštím roce činit 6,6 %, a tak bezhlavě klesat? – ptá se řečnicky Jankowiak.
Tým premiéra Morawieckého však již dosáhl úspěchu. – Myslím, že po tomto velmi dobrém čtení (inflace za září – pozn. red.) může klesnout pod 6 %. Může se pohybovat kolem 5 % za pouhých pár měsíců, což znamená, že se velmi rychle vrátí k normálu – řekl šéf polské vlády v pátek v rozhovoru pro Polsat News.
Damian Szymański, zástupce vedoucího a novinář money.pl
CZECHY. Ponad 40% klientów nie płaci faktur w terminie.
Źródło: Izba Handlowa Republiki Czeskiej 03.10.2023
Klienci z gospodarstw domowych, firm i państwa zaczynają zwlekać z płaceniem faktur, co zaczyna mieć negatywny wpływ na gospodarkę części przedsiębiorstw. Wynika to z nowego dochodzenia przeprowadzonego przez Izbę Handlową wśród przedsiębiorców.
„Opóźnienia w płatnościach nie powodują jeszcze szkód finansowych dla większości firm. Jednakże ewentualna kumulacja dodatkowych zaległych faktur od różnych klientów może stanowić poważne ryzyko dla zarządzania i funkcjonowania firm” – powiedziała dyrektor Departamentu Legislacji, Prawa i Analiz Izby Handlowej Lenka Janáková.
Większość firm (53%) stwierdziła, że ich klienci prawidłowo płacą faktury w terminie 30 dni. Ponad jedna czwarta firm i gospodarstw domowych (27,5%) płaci za dostarczone produkty i usługi po ustalonych terminach, ale zdaniem dostawców nie szkodzi im to jeszcze finansowo.
Jednak co szósta firma (16%) stwierdziła, że z powodu niezapłaconych faktur popada w kłopoty finansowe. Terminy płatności przekraczają także gminy i przedsiębiorstwa państwowe.
Z opóźnieniami w płatnościach najczęściej spotykają się małe przedsiębiorstwa zatrudniające od 11 do 50 pracowników (39% z nich) i średnie przedsiębiorstwa zatrudniające od 51 do 250 pracowników (38% z nich).
Brak możliwości terminowego regulowania faktur przez klientów wynika z gwałtownego wzrostu kosztów przedsiębiorstw i gospodarstw domowych, rosnących cen, w związku z czym zmniejsza się konsumpcja gospodarstw domowych, a także wyczerpywania się rynku pracy. W związku z brakiem wykwalifikowanej siły roboczej dla firm, wzrasta liczba niedokończonych zamówień. Wydłużają się terminy ich realizacji, przez co ich realizacja staje się coraz droższa.
„Pracownicy, których firmy potrzebują do realizacji zamówień, ale których nie można pozyskać też z zagranicy. Program rządowy i przyspieszony nabór wykwalifikowanej siły roboczej utknął w martwym punkcie ze względu na niskie roczne kwoty, pracodawcy czekają na pracowników długimi miesiącami do dwóch lat. Wiele firm nie ma innego wyjścia, jak odmówić nowych zamówień i pozostawić je konkurentom z sąsiednich krajów” – dodała Lenka Janáková.
Najlepsze morale płatnicze mają osoby samozatrudnione i najmniejsze firmy zatrudniające do 10 pracowników. Z opóźnieniami w płatnościach najlepiej radzą sobie duże firmy, zatrudniające powyżej 250 pracowników.
Według danych Brukseli opóźnienia w płatnościach są przyczyną co czwartego bankructwa małego lub średniego przedsiębiorstwa w Unii Europejskiej.
W badaniu Izby Handlowej wzięło udział łącznie 444 respondentów, wśród których są przedstawiciele mikro, małych, średnich, a nawet dużych firm działających w różnych sektorach gospodarki we wszystkich regionach Republiki Czeskiej.
ČESKO. Přes 40 % zákazníků neplatí faktury včas.
Zdroj: Hospodářská komora České republiky 03.10.2023
Zákazníci z řad domácností, firem i státu se začínají opožďovat v platbách faktur, což začíná negativně doléhat na hospodaření některých podniků. Vyplývá to z nového šetření Hospodářské komory mezi podniky.
„Opožděné platby zatím větší část firem finančně nepoškozuje. Případné hromadění dalších neuhrazených faktur ze stran různých odběratelů ale může představovat významné riziko pro hospodaření a fungování firem,“ uvedla ředitelka Odboru legislativy, práva a analýz Hospodářské komory Lenka Janáková.
Nadpoloviční většina firem (53 %) uvedla, že jejich odběratelé faktury ve 30denní lhůtě splácí řádně. Více než čtvrtina firem a domácností (27,5 %) sice platí za dodané výrobky a služby až po dohodnuté splatnosti, ale dle vyjádření dodavatelů je to zatím finančně nepoškozuje.
Každá šestá firma (16 %) ale uvedla, že se kvůli neuhrazeným fakturám dostává do finančních potíží. Lhůty splatnosti překračuje také stát, obce a státní podniky.
Nejčastěji se s opožděnými platbami potýkají malé firmy s 11 až 50 zaměstnanci (39 % z nich) a střední firmy s 51 až 250 zaměstnanci (38 % z nich).
Za neschopností odběratelů splácet faktury do data jejich splatnosti stojí prudký nárůst nákladů firem a domácností, růst cen, kvůli kterým se snižuje spotřeba domácností, a také vyčerpaný trh práce. Kvůli nedostatku kvalifikované pracovní síly firmám roste počet nedokončených zakázek. Prodlužují se lhůty jejich dokončení, a tím pádem se prodražuje i jejich realizace.
„Pracovníky, které firmy potřebují na dokončení zakázek, ale nelze získat ani ze zahraničí. Vládní program a zrychlený příjem kvalifikované pracovní síly se totiž kvůli nízkým ročním kvótám zadrhl, zaměstnavatelé na pracovníky čekají dlouhé měsíce až dva roky. Řadě firem tak nezbývá nic jiného než nové zakázky odmítat a přenechávat je konkurenci v okolních zemích,“ dodala Lenka Janáková.
Nejlepší platební morálku mají živnostníci a nejmenší podniky do 10 zaměstnanců. Nejlépe se s opožděnými platbami vyrovnávají velké firmy nad 250 zaměstnanců.
Podle údajů Bruselu jsou opožděné platby příčinou každého čtvrtého bankrotu malého nebo středního podniku v Evropské unii.
Celkem se do šetření Hospodářské komory zapojilo 444 respondentů, mezi kterými jsou zástupci mikro, malých, středních, ale i velkých firem působících v různých odvětvích ekonomiky napříč všemi kraji České republiky.